MENU

Włosy na wakacjach

Witam Was po długiej przerwie 😊 Wpis ten miał się pojawić już wcześniej na blogu,jednak z powodu braku czasu do tego nie doszło,wybaczcie.
Za mną wymarzone wakacje.Czyste plaże,turkusowa woda,słońce..czego chcieć więcej? Oczywiście podczas tak pięknych chwil,nie warto zapominać o włosach,ponieważ w szczególnie takich warunkach są narażone na zniszczenia,a wtedy właśnie dosyć często o nich zapominamy.Niestety moje przeżyły jedno przesolenie,przez co moje włosy nie wróciły z wakacji w stanie idealnym,ale o tym później.W tym wpisie chciałabym przybliżyć temat zabezpieczania włosów przed słoną,morską wodą,silnym wiatrem a także słońcem.Nie będę wymieniać wszystkich sposobów,ponieważ możecie je znaleźć przykładowo u Blondeme (podlinkowałam Wam ciekawy wpis na ten temat). Podzielę się z Wami jedynie sposobami,które ja wykorzystałam.

 Jak chroniłam włosy przed słoną wodą?
Uważam,że najlepszym sposobem jest ich związanie.Oczywiście nie w luźny warkocz czy kucyk,ale najlepiej wysoki kok,tak aby całe włosy były spięte w jednym miejscu.Tylko w takiej fryzurze miałam pewność,że włosy nie taplają się w morskiej wodzie razem ze mną.

Jednak jak wiadomo,plaże to zazwyczaj miejsca publiczne,przebywają tam również inni ludzie poza nami.Komu się nie zdarzyło być ochlapanym przez bawiące się dzieci,lub po prostu za sprawą wiatru?
Oprócz związania włosów w wysoką fryzurę,dobrze jest również dodatkowo zabezpieczyć.Jak już dobrze wiecie,włosy ,które wchłoną słodką wodę,będą miały mniej miejsca na wchłonięcie tej morskiej.Jeśli na plaży jest możliwość skorzystania z prysznica ze słodką wodą ,należy to zrobić tuż przed kąpielą w morzu.

Co do zabezpieczania włosów olejem.Ja akurat nie wyobrażam sobie,żebym miała przechadzać się wokół ludzi z naolejowanymi włosami.O ile w warkoczu nie wygląda to tragicznie,gorzej w rozpuszczonych włosach.Przykładowo ja do zdjęcia koniecznie muszę mieć rozpuszczone,tak więc byłoby to dla mnie nie komfortowe.
Wystarczyło mi po umyciu włosów nałożyć na jeszcze mokre odrobinę serum,a po wyschnięciu powtórzyć aplikację.Oczywiście od ucha w dół,nie tylko na końce.Serum dobrze jest oczywiście re aplikować, ponieważ jak wiadomo silikony nie pozostają wiecznie na powierzchni włosa,a ścierają się.Dobrze jest też wybrać serum,które ma w składzie silikony trudniej zmywalne (Tutaj znajdziecie listę pogrupowanych silikonów)

Jak chroniłam włosy przed wiatrem?


Im wyżej,tym mocniej wieje.To wie każdy.Podczas spaceru po klifach dopadło nas okropne wiatrzysko, mimo temperatury przekraczającej 28 stopni C.
Najlepszym sposobem ochrony włosów przed wiatrem,jest po prostu ich związanie,dzięki temu będą mniej narażone na uszkodzenia,a także zapobiegniemy w ten sposób powstaniu trudnych do rozczesania kołtunów.Tak też więc miałam zamiar zrobić.Jednak ja oczywiście niezdara,rozwaliłam gumkę podczas wiązania włosów.Najlepiej mieć ze sobą zapasową,której ja oczywiście i niestety nie posiadałam ;)



Jak chroniłam włosy przed słońcem?

Włosy rozjaśniane będą najbardziej odczuwały skutki promieniowania słonecznego,ponieważ podczas procesu rozjaśniania lub dekoloryzacji zostały pozbawione barwnika chroniącego przed promieniowaniem UV,czyli melaniny.
Ja z natury jak tylko mogę,staram się przebywać w jak najmniej nasłonecznionych miejscach.Oczywiście czasami nie ma takiej możliwości.Świetnie sprawdziła się u mnie mgiełka DIY z olejem z nasion malin,który jak wiadomo pełni funkcję filtra.Nie daje on wysokiego faktora UV,jednak uważam,że dla włosów jest to wystarczające.Dodatkowo spinałam włosy w kok co też bardzo dużo daje,rozpuszczałam je jedynie do zdjęć.


Jak uratować przesolone włosy?

Muszę się przyznać,że moje włosy niestety,ale miały okazję zaznać przesolenia.Ciesząc się kąpielą w krystalicznie czystej wodzie po chwili zauważyłam,że są rozpuszczone,widocznie gumka musiała mi z nich zjechać.Oczywiście włosy do połowy były mokre nim się zorientowałam.Mimo zabezpieczania ich jak tylko mogłam,jednego dnia niestety ,ale wróciłam do hotelu z przesuszonymi,sztywnymi włosami.Woda w tamtych regionach jest tak słona,że wystarczyła dosłownie chwilka.
Jak szybko uratować ,,przesolone,, włosy?
Włosy R.I.P
Pierwsze,co zrobiłam to starałam się rozplątać kołtuny,słona woda potrafi narobić na prawdę uporczywych supłów.Robiłam to delikatnie,palcami.Nie ukrywam,że zajęło mi to trochę czasu.Kiedy już były rozplątane do tego stopnia,że można było je bez problemu rozczesać szczotką,umyłam je mocno oczyszczającym szamponem.Oczywiście łagodnie,nie szorowałam ich z desperacją.Następnie bardzo ważne jest nawilżenie włosów.U mnie świetnie sprawdziło się naolejowanie włosów olejem kukurydzianym na żel z siemienia lnianego (pamiętajcie aby użyć oleju,który odpowiada Waszym włosom,tak samo jeśli żel lniany Wam nie odpowiada,zamieńcie go na sprawdzony humektant).
Po zmyciu oleju nałożyłam maskę humektantową (u mnie tradycyjnie stuningowany Kallos).Maskę zostawiłam na 15 minut,po czym przeszłam do mycia metodą OMO.Na koniec dowolna maska emolientowa wczesana i pozostawiona na 30 minut pod czepek foliowy,ja akurat miałam pod ręką Kallos Omega.
W moim przypadku takie włosowe SPA wystarczyło.


Pozdrawiam
Patinka.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka